Choć w 2023 roku ponownie spadła produkcja energii w elektrowniach konwencjonalnych, to OZE ma się całkiem dobrze na polskim rynku energetycznym. Już drugi raz w tym roku mamy do czynienia z ujemnymi cenami energii związanymi ze wzmożoną produkcją prądu z fotowoltaiki i turbin wiatrowych. Niestety ujemne ceny energii mogą stanowić problem dla prosumentów produkujących prąd na własne potrzeby. Rozwiązaniem jest magazynowanie nadwyżek energii. Dlaczego?
Nowy rekord w polskiej energetyce – aż 5 godzin ujemnych cen energii
Tegoroczna jesień zaskoczyła nas piękną, słoneczną pogodą. Przełożyło się to na wzrost produkcji energii z OZE. Wzmożone nasłonecznienie i silne wiatry nakręcają nowe rekordy w polskiej energetyce odnawialnej. W weekend 7-8 października odnawiane źródła energii pokryły aż 97% zapotrzebowania na energię w kraju. Tylko w niedzielę 8 października wytworzono 9 GW energii z paneli słonecznych oraz 6 GW z turbin wiatrowych. 15 GW energii w połączeniu z obniżonym zużyciem związanym z niehandlową niedzielą wystarczyło do zaspokojenia 107% zapotrzebowania na prąd. Wynikiem tego było 5 godzin ujemnych cen energii oraz wzmożony eksport energii za granicę. Czym są ujemne ceny energii i co oznaczają dla prosumentów?
Ujemne ceny energii w pigułce
Jak już wspomnieliśmy, sprzyjające warunki atmosferyczne przekładają się na wzmożone wytwarzanie prądu z OZE. W takiej sytuacji produkcja energii przekracza rzeczywiste zapotrzebowanie. W wielu krajach Europy (również w Polsce) wytwarzanie i konsumpcja energii funkcjonuje w ramach tzw. giełdowego rynku energii. Oznacza to, że wyprodukowany prąd trafia na aukcje, gdzie zainteresowane podmioty mogą go kupić po określonych stawkach. Największe ceny energii na giełdzie są wtedy, gdy rośnie na nią popyt. Z kolej cena spada przy niskim zapotrzebowaniu. W sytuacji wzmożonej produkcji i związanej z nią nadwyżki energii pojawiają się ceny ujemne. W założeniu oznacza to, że producenci energii płacą za to, żeby ktoś przyjął od nich nadwyżki energii. Rzeczywistość nie jest tak drastyczna, jednak nie zmieni to faktu, że prywatni prosumenci tracą w sytuacji ujemnych cen energii. Zjawisko zmniejsza miesięczne ceny sprzedaży energii na giełdzie dla prosumentów.
Sprawdź również: Ujemne ceny energii – czy inwestycja w fotowoltaikę dalej się opłaca?
Ujemne ceny energii to nic nowego
Ujemne ceny energii, wbrew pozorom, nie są niczym nowym. Od lat pojawiają się na wielu europejskich rynkach. Według danych serwisu smard.de w Niemczech zjawisko pojawiło się przez 69 godzin w 2022 roku, 139 godzin w 2021 roku, czy też 298 godzin w 2020 roku (efekt pandemii, która znacząco obniżyła popyt na prąd).
Według ekspertów ujemne ceny energii to efekt niskiej elastyczności systemu energetycznego. Część elektrowni (np. węglowych) nie jest dostosowana do sytuacji nadprodukcji energii z OZE. Wygaszenie i ponowne uruchomienie elektrowni jest bowiem kosztowne i długotrwałe.
W najbliższych latach okresów z ujemnymi cenami może przybywać. Dlatego prosument, który nie chce ponosić strat w momencie ujemnych stawek, musi zabezpieczyć się na własną rękę. Rozwiązaniem jest magazynowanie energii.
Inwestycja w magazyn energii to inwestycja w oszczędności i bezpieczeństwo energetyczne
Możliwości magazynowania energii w Polsce nadal są dość mocno ograniczone. Dlatego w momencie wzmożonej produkcji z OZE, która miała miejsce w ostatnim czasie, zwiększono eksport energii za granicę. Po raz pierwszy w historii zakontraktowaliśmy ponad 4 GW eksportu handlowego.
Ujemne ceny zmuszają prosumentów do poszukiwania bardziej efektywnych sposobów na wykorzystanie prądu z mikroinstalacji fotowoltaicznych. Obok bieżącego zwiększania autokonsumpcji (lądowanie samochodów elektrycznych czy montaż pompy ciepła) rozwiązaniem jest instalacja magazynu energii i przechowywanie wyprodukowanych nadwyżek. Po wprowadzeniu rozliczania godzinowego w przyszłym roku ceny energii będą najniższe w momencie największej produkcji. Magazynowanie niewykorzystanej energii naturalnie pozwoli zabezpieczyć się przed stratami finansowymi. Zgromadzone nadwyżki można wykorzystać w momencie zmniejszonej produkcji, tym samym zwiększając autokonsumocję.
Nieodkryty potencjał na polskim rynku
Inwestowanie w magazyny energii nie jest popularną praktyką na polskim rynku. W ramach programu Mój Prąd 5.0 na 24,5 tys. wniosków zaledwie 1,4 tys. dotyczyły banków energii.
Nie ulega jednak żadnej wątpliwości, że inwestycja w bank energii się opłaca. To sposób na to, by w większym stopniu uniezależnić się od wahań cen na rynku energii (które bez wątpienia będą powtarzać się w kolejnych latach) i zapewnić sobie bezpieczeństwo energetyczne. To inwestycja w pewną przyszłość!